Tragiczny finał
Walter Alf przychodzi na ostatnią rozmowę z Aldoną. Jest nienaturalnie podekscytowany i pełen nadziei - wierzy, że po zniszczeniu potęgi zakonu będą mogli być razem. Ma dość udawania i mszczenia się, pragnie normalnego życia. Błaga Aldonę, by zgodziła się z nim uciec na Litwę.
Pustelnica odmawia, twierdząc, że jest już za późno. Zbyt wiele czasu upłynęło, oboje są starsi i zniszczeni cierpieniem. Uważa, że lepiej zachować w pamięci piękne wspomnienia z młodości, niż patrzeć na siebie z rozczarowaniem. Proponuje, by poprzestali na przyjacielskich rozmowach przez kraty wieży.
Walter nie chce słuchać tych słów. Zaczyna błądzić w szaleństwie po okolicy, a nad ranem słyszy tajemnicze ostrzeżenie "Biada, biada, biada!". Domyśla się, że wyrok na niego już zapadł.
Wieczorem, gdy Konrad i Halban przebywają w strzelnicy, do budynku wkraczają zbrojni, którzy mają przeprowadzić egzekucję. Wallenrod wypija truciznę zanim zdążą go pojmać. Proponuje to samo Halbanowi, ale starzec odmawia - uważa, że jego misją jest przetrwanie i rozpowszechnianie pamięci o bohaterstwie Konrada.
Ostatkiem sił Wallenrod dumnie oświadcza, że zdołał osłabić potęgę zakonu. Umierając, zrzuca lampę z okna - umówiony sygnał dla Aldony, że nie żyje. W oddali słychać jej straszliwy krzyk.
Pieśń kończy się, a jej zakończenie pozostaje tajemnicą - zadaniem czytelnika jest dokończyć ją w duchu.