Pogrom i utrata wiary w ludzi
Spokojne życie nagle się zmienia. Na ulicy pojawiają się obcy ludzie, a za Kubusiem ktoś krzyczy "Żyd!". Zegarmistrz ostrzega Mendla, że antysemityzm narasta i planują bić Żydów.
Mendel broni się mądrymi argumentami: "Pan dobrodziej myśli, co jak tu deszcz pada, to un Żyda nie moczy, bo żyd obcy?". Tłumaczy, że wszyscy ludzie są równi wobec natury i Boga. Opowiada swoją historię - urodził się w Gdańsku, miał piętnaścioro rodzeństwa (cały "mendel"), dlatego takie imię.
Gdy zaczynają się zamieszki, Mendel odmawia ukrycia się czy wystawienia krzyża w oknie. Jest dumny ze swojego żydostwa. Pogrom kończy się tragedią - kamień rani Kubusia w głowę, a student musi bronić ich przed tłumem.
Najsmutniejszy moment to wyznanie Mendla: "u mnie umarło serce do tego miasto!". Stary introligator traci wiarę w asymilację i społeczeństwo, w którym żył przez dziesięciolecia. Ta nowela pokazuje bolesną prawdę o niemożności pełnej integracji w XIX-wiecznej Polsce.
Ważne: Postać studenta symbolizuje nadzieję - pokazuje, że nie wszyscy Polacy popierali antysemityzm.