"Proszę Państwa do gazu" - Tadeusz Borowski
Tytuł tego opowiadania to mistrzostwo ironii - brzmi jak uprzejme zaproszenie, ale odnosi się do najbrutalniejszej rzeczywistości obozu koncentracyjnego. Borowski świadomie używa tej gorzkich kontrastów, żeby pokazać, jak język może maskować horror.
Akcja rozgrywa się w 1942 roku na rampie kolejowej w Auschwitz-Birkenau. To właśnie tutaj przyjeżdżały transporty z ludźmi, którzy nie wiedzieli, co ich czeka. Głównym bohaterem jest Tadek, narrator, który po raz pierwszy bierze udział w rozładunku transportu.
Poznajemy też Henri - doświadczonego więźnia z "kanady", który zaprasza Tadka na rampę. Henri to typ, który nauczył się żyć w obozie - lubi dobrze zjeść i ma wysoką pozycję w obozowej hierarchii. Jest też Marsalczyk, otyły komunista, który również pracuje przy transportach.
Tadek dołącza do "kanady" - grupy więźniów odpowiedzialnej za rozładunek transportów. To prestiżowa praca, bo oznacza lepsze warunki życia w obozie. Doświadczeni więźniowie uczą go, jak się zachowywać i jak zdobywać rzeczy potrzebne do przeżycia.
Pamiętaj: "Kanada" to nazwa grupy więźniów, którzy mieli dostęp do rzeczy pozostawionych przez deportowanych - stąd skojarzenie z bogatym krajem.
Pierwszy rozładunek to szok dla Tadka. Widzi brutalne okrucieństwo, natłok zdarzeń go przytłacza - wymiotuje z przerażenia. Zaczyna obserwować i rozumieć straszną prawdę: noworodki, kobiety, niepełnosprawni trafiają prosto do gazu. Przy ostatnim wagonie nie wytrzymuje i wraca do obozu.
Borowski wprowadza też pojęcie "człowieka zlagrowanego" - to więzień, który całkowicie przystosował się do obozowych zasad. Kieruje się wyłącznie instynktem przetrwania, odrzucając honor, godność i uczucia. Staje się bezduszny, bo tylko tak może przeżyć.