Zakończenie i epilog
Raskolnikow spotyka się z Swidrygajłowem, który wie o jego zbrodni. Po nieudanej próbie uwiedzenia Duni, zrozpaczony Swidrygajłow popełnia samobójstwo, zostawiając jednak pieniądze dla Soni i dzieci Katarzyny.
Rodion odwiedza matkę po raz ostatni, żegnając się z nią bez wyjawiania prawdy. Następnie idzie do Soni, by odebrać od niej krzyż cyprysowy. Pod jej wpływem decyduje się przyznać do winy - wraca na komisariat i oświadcza: "To ja zabiłem wtedy siekierą tę starą emerytkę i jej siostrę Lizawietę".
Moment przełomowy: Wyznanie winy Raskolnikowa nie jest jeszcze prawdziwą skruchą - to raczej przyznanie się do słabości, że nie udźwignął ciężaru zbrodni. Prawdziwa przemiana duchowa czeka go dopiero na Syberii.
Epilog przenosi nas na Syberię, gdzie Raskolnikow odbywa karę ośmiu lat katorgi. Mimo przyznania się do winy, wciąż usprawiedliwia swój czyn, uważając, że jego błędem była słabość, a nie sama zbrodnia. Izoluje się od współwięźniów, którzy go nienawidzą.
Sonia podąża za nim na Syberię, stając się pośredniczką między więźniami a ich rodzinami. W Petersburgu Dunia wychodzi za Razumichina, a matka Rodiona umiera, nie mogąc pogodzić się z losem syna.
Przełomowy moment następuje, gdy Raskolnikow, wracając do zdrowia po chorobie, ma sen o zarazie moralnej niszczącej ludzkość. Uświadamia sobie szkodliwość swojej teorii o wyjątkowych jednostkach. Stojąc nad rzeką, obejmuje przychodzącą Sonię i po raz pierwszy płacze, odczuwając prawdziwą skruchę.
Powieść kończy się nadzieją - Raskolnikow wreszcie kocha Sonię i sięga po Nowy Testament, symbolicznie rozpoczynając nowe życie. Mimo że przed nim jeszcze siedem lat katorgi, oboje patrzą w przyszłość z nadzieją na duchowe odrodzenie.